Nie chcąc filozofią nudzić
Siebie zbytnio nie utrudzić
Postanawiam mili zatem
Rzecz wyłożyć poematem.
Żył lat temu dosyć sporo
Rodu cnego po kądzieli Solon
W gaju co ozdobą greckich Aten
Mąż tak silny, że go zwano Platon.
Platon człekiem był bywałym
I w podróżach nadto śmiałym
Niegdyś uczeń Sokratesa
(ten co w głowach ateńczykom mieszał
tak, iż w końcu za pokutę
wypił czarę – w niej cykutę).
Platon w myśli był brzemienny
Że świat rzeczy płynny jest i zmienny
Lecz on szukać chciał pewnika,
Który kosmos wskroś przenika.
Bytu, który wszystko sklei
Tak powstaje świat idei
Przedmiot pojęć i byt trwały
W doświadczeniu nam nie dany.
Dla lepszego zrozumienia
Posłużę się metaforą cienia,
Który na ścianie jaskini
Refleks z ogniska uczynił.
Takoż znamy tylko cienie,
W których rzeczy jest znaczenie
I tylko byt idealny
Tak naprawdę jest realny.
To zaś co wokół nas tryska
To jedynie są zjawiska
Platonizm to idealizm,
Bo zakładał on dualizm.
Dwa pierwiastki we wszechświecie
I tak to się wszystko plecie
Jeden z nich to ten realny
On przemija więc banalny.
Drugi zaś ideał wieczny
W przewadze nad światem rzeczy
Platon uczył też o duszy
Istotą jej, że się porusza.
Już od samego zarania
Będąc zasadą działania
Dusza niczym okulary
Ze zmysłami tworząc pary.
Poznania jest stanu racją
Świata daje nam relację
I to nie jest kokieteria,
Że to nie jest też materia,
Że rozumem dusza cała,
Że doskonalsza od ciała
Świat się staje zrozumiały
W harmonii istnieje cały,
Bo na wzór idei wiecznych
Demiurg zrobił go najlepszym
Kończąc powiem o etyce
Taka kwestia jej się tyczy.
Cztery naszej duszy cnoty
Panaceum na kłopoty
Ja ich tutaj nie wypowiem
Pozostawiam je w swej głowie,
Aby nie zwać Was ciemięgi
Radzę czytać mądre księgi
Kiedy czynisz cnotom zadość
Z życia płynie czysta radość
Dąż przeto do ideałów,
Gdy cię zwodzi ciągle ciało
Zawiódł również i poeta,
Bo to przecież strofa nie ta,
Bo poemat miał być przecie,
A jak to, co jest nazwiecie?